STREFA NAUCZYCIELA

PUBLICZNA SZKOŁA PODSTAWOWA NR 4
W RADOMIU

 <<<

 „ROLA RODZICÓW W KSZTAŁTOWANIU WŁAŚCIWYCH POSTAW U DZIECI”

            Każdemu rodzicowi zależy na tym, aby jego dziecko wyrosło na wartościowego dorosłego człowieka. Mówiąc „wartościowy” mamy na myśli np. uczciwy, zaradny, samodzielny, wrażliwy, odpowiedzialny itd.

To czy dziecko takie się stanie w ogromnej mierze zależy właśnie od rodziców. Rodzice są pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami dziecka, ale często nie zdają sobie sprawy z tego, że dziecko uczy się znacznie więcej z naszego zachowania, niż z naszych słów.

Jeżeli syn słyszy od taty, że nie można kłamać, a za chwilę ojciec cieszy się z tego, że udało mu się sprzedać wadliwy towar jako pełnowartościowy, to z pewnością dziecku będzie trudno wprowadzić zasadę prawdomówności w życie.

Tak samo dzieje się, gdy rodzice mówią córce, że o wartości człowieka świadczy jego charakter, a nie zawartość portfela, a gdy córka wraca od nowopoznanej koleżanki rodzice zasypują ją pytaniami typu: „jaki mają samochód?”, „ile mają pokoi?” itp.

Nie możemy oczekiwać, że dziecko będzie unikało wulgarnych słów jeżeli rodzicom zdarza się mówić takim językiem.  

Nierozsądna jest też matka, która twierdzi, że martwi się o bezpieczeństwo dziecka, a przechodzi z nim przez ulicę na czerwonym świetle, bo „akurat nic nie jechało”.

Przykłady tego typu można by mnożyć, i nie ma sensu oszukiwać się, że wystarczy powiedzieć dziecku: „nie patrz co robię, tylko słuchaj tego co mówię”.

            Istnieje duża grupa rodziców, która twierdzi, że skoro w dzieciństwie byli pozbawieni dóbr materialnych, to ich dzieci będą miały wszystko. I tak w domu pojawiają się kosztowne nowinki techniczne, które co jakiś czas wymieniane są na nowocześniejsze modele. Czasem usprawiedliwieniem kosztownych zakupów są dobre wyniki w nauce. Owszem, dziecko musi czuć, że jego wysiłki są zauważane i doceniane, ale kupowanie dosłownie wszystkiego powoduje w dłuższej perspektywie więcej szkód niż korzyści. Po pierwsze dziecko musi wiedzieć, że nauka jest wartością samą w sobie i że uczy się dla siebie, a nie dla mamusi i tatusia.  Poza tym każdy musi mieć marzenia, cel do którego warto dążyć. A jakie marzenia może mieć dziecko, które natychmiast dostaje to czego zapragnie? Czego go to uczy? Jak w dorosłym życiu zniesie fakt, że nie można mieć wszystkiego?

Od najmłodszych lat rodzice powinni więc uczyć dziecko, że oprócz jego potrzeb ważne są też potrzeby innych członków rodziny. Dlatego warto uświadamiać nasze dzieci, że skoro np. zależy im na nowym rowerze to konieczne jest zrezygnowanie z modnej odzieży, bo tata musi mieć pieniądze na remont silnika, a poza tym istnieje coś tak prozaicznego jak rachunki do opłacenia. 

Oprócz uniknięcia w przyszłości przykrych rozczarowań takie postępowanie uczy dziecko wrażliwości na potrzeby innych ludzi.

            Większość rodziców ma nadzieję, że w ostatnich latach życia dzieci będą interesowały się ich losem. Nie jest to tak oczywiste jeśli wychowamy dziecko na pozbawionego obowiązków i zapatrzonego w siebie egoistę. Z pewnością  nie będą troszczyły się o rodziców dzieci, które w swoim domu obserwowały obojętność mamy i taty wobec losu dziadków. Rodzicom wydaje się jednak, że skoro tak dużo dali dzieciom to one zrewanżują się w przyszłości. Będzie tak z pewnością jeżeli w słowie „dali” zawiera się: zainteresowanie, uwaga, bliskość, poczucie bezpieczeństwa, autentycznej więzi i miłości.

Jeżeli natomiast rodzice mówiąc: „daliśmy” myślą: komputer, video, kamera, drogie podróże; to może się okazać, że dziecko podchodzi do życia czysto konsumpcyjnie i w przyszłości nie przyjdzie mu do głowy, że można czuć potrzebę pomocy rodzicom.

            Dziecko w każdym wieku ma swoje małe tajemnice, ale powinno wiedzieć, że w przypadku problemów zawsze może liczyć na rodziców. Poczucie bezpieczeństwa zależy od tego czy uda nam się zbudować autentyczną więź z dzieckiem. Wyznacznikiem tej więzi powinna być odczuwalna w życiu dziecka obecność rodziców. 

Zajęci pracą zawodową często usprawiedliwiamy się, że nie znamy problemów, marzeń, czy znajomych naszych dzieci; lub wmawiamy sobie, że wiemy to wszystko, choć źródło naszej wiedzy ogranicza się do pytań: „jak tam w szkole?”, „gdzie byłaś?” i zadowolenia się odpowiedziami typu: „dobrze”, „u koleżanki”. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwą więzią i bliskością.

Szczególnie ważna jest obecność ojca w życiu córki. Nie jest przypadkiem, że dziewczęta mające zaburzony kontakt z ojcem rozpoczynają przedwcześnie współżycie. Zaspakajają w ten sposób potrzebę bezpieczeństwa i bliskości z mężczyzną.

            Wyrazem naszej troski i zainteresowania dzieckiem powinno być także zwrócenie uwagi co nasze dziecko ogląda w TV, jakie strony odwiedza w internecie. Cieszymy się, że syn przez kilka godzin nam nie przeszkadza, ale powinniśmy zdawać sobie sprawę  z tego, że on w tym czasie może mieć kontakt z przemocą, pornografią, instrukcją sporządzania środka narkotycznego, nakłanianiem do samobójstwa itp. Oczywiście internet jest źródłem także mnóstwa pożytecznej wiedzy, ale korzystanie z niego bez nadzoru rodziców może być dla nieukształtowanego młodego człowieka bardzo groźne. 

Zbywanie syna słowami: „idź włącz sobie komputer, TV” może tez sprawić, że zacznie on szukać rozwiązania swoich problemów u rówieśników, a to niekoniecznie zaprowadzi go do dobrych rozwiązań.

            Dziecko, które w domu nigdy nie słyszało słów: „kocham cię”; „jesteś dla mnie bardzo ważny” i nie odczuło tych słów w inny sposób niż to, że rodzice zapewniają mu byt nie jest dobrze wyposażone na przyszłość. Nie nauczone okazywania miłości, czułości, może nie zdawać sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak więź, emocjonalna bliskość. Paradoksem jest to, że dziecko pozbawione w rodzinnym domu takich odczuć może uciekać przed nimi w dorosłym życiu. Może odsuwać się od osób życzliwych, przyjaznych, bo boi się odrzucenia, nie zna lub nie wierzy w istnienie  prawdziwej bliskości. Łatwo wyobrazić sobie jak taka postawa utrudnia wchodzenie w związki z drugim człowiekiem.

            Równie szkodliwy jak chłód emocjonalny jest uwięzienie emocjonalne. O takich relacjach mówimy, gdy rodzice nie chcą zauważyć, że dziecko dorasta i potrzebuje większej swobody i autonomii.

            Trzynasto – czternostolatki stopniowo uniezależniają się emocjonalnie od rodziców i jest to normalny etap w ich rozwoju. Jednak trudno dziecku wejść w ten etap jeżeli jest szantażowane słowami: „tylko przy mamusi i tatusiu możesz być bezpieczny, nie ufaj nikomu, nie wiąż się, świat jest zły, okrutny” itp. Takie słowa usprawiedliwiamy troską o dziecko, ale tak naprawdę próbujemy uzależnić je od siebie dla zaspokojenia własnych potrzeb. Potrzebą tą bywa np. chęć zatuszowania konfliktów między małżonkami, lub potrzeba zrekompensowania  braku czułości i miłości między nimi.

            Rodzice, którzy kochają dziecko mądrą miłością dają mu czułość, poczucie bliskości, bezpieczeństwa, ale też wolność by uczyło się radzić sobie w życiu. Wzbudzanie w dziecku odwagi do stopniowego oddzielenia się od mamy i taty to trudne zadanie, ale pamiętajmy, że robimy to dla dobra dziecka, bo przecież nie chcemy aby wyrosło na osobę nieporadną życiowo.

            Oczywiście dawanie dziecku wolności powinno mieć charakter etapowy i być dostosowane do wieku dziecka. Tak samo etapowe i dostosowane do wieku powinny być jego obowiązki domowe. Proporcjonalnie z wiekiem powinno przybywać wolności i obowiązków.

Tylko wtedy dom będzie miejscem, gdzie dziecko nauczy się dawać i brać; pomagać i szukać pomocy.

            Dużą rolę odgrywają rodzice także w kształtowaniu właściwych postaw wobec sfery seksualnej. Jeżeli wychowamy dziecko na mądrego, odpowiedzialnego człowieka, to będzie mu łatwiej podejmować mądre, odpowiedzialne decyzje.

 Oburzamy się gdy dziecko nam się sprzeciwia, ale umiejętność mówienia „nie” może być dla niego bardzo ważna w życiu. Decyzja powiedzenia „nie” w sferze seksu będzie dla dziecka łatwiejsza jeśli z domu wyniosło przekonanie, że jego odczucia są ważne. Nauczone podporządkowania i uległości może nie znaleźć w sobie odwagi powiedzenia „nie” w sferze seksu, ale też w sferze sięgania po środki uzależniające, wstępowania do grup nieformalnych itp. 

Jako rodzice powinniśmy zajmować zdecydowane stanowisko wobec seksu, nikotyny, alkoholu, narkotyków i złego towarzystwa, ale we wszystkich pozostałych sprawach musimy nauczyć się rozmawiać i szukać kompromisu z naszymi dziećmi.

            Przedstawiłam tu jedynie niewielki wycinek tego jaki wpływ mają rodzice na kształtowanie postaw u dzieci. Pominięte zostały problemy jakie mogą mieć dzieci w wyniku stosowania wobec nich różnorodnych form przemocy, dzieci z rodzin alkoholowych, czy rozbitych.

Bycie rodzicem nawet w tak zwanej „normalnej” rodzinie to zadanie o wiele bardziej odpowiedzialne niż bycie piekarzem. Jednak, aby być dobrym piekarzem trzeba uczyć się kilka lat, a nikt nie uczy nas przecież jak być dobrym rodzicem.

Trudności wychowawcze jesteśmy skłonni tłumaczyć złym wpływem kolegów, małą wydolnością szkoły. Nie zdajemy sobie sprawy jak to co robimy i mówimy wpływa na osobowość naszych dzieci. Ważne, abyśmy pomyśleli o tym zaczym kolejny raz powiemy do dziecka: „nie zawracaj mi głowy tymi głupstwami”.

Opracowała: Joanna Marczewska

Bibliografia:

1.      A. Faber, E.Mazlish: „Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci. Twoja droga do szczęśliwszej rodziny” Media Rodzina of Poznań; Poznań 1994

2.      J.S. Leite, J.K. Parrish: „Wychowanie skuteczne. 10 przykazań dla rodziców” WSIP; Warszawa 1994

3.      H. Rylke: „Pokolenie zmian. Czego boją się dorośli ?” WSIP; Warszawa 1999

 

<<<